poniedziałek, 11 lutego 2013

SPIRALA ANALITYKA

Analitycy rynku nieruchomości są powszechnie uważani za ekspertów w swojej dziedzinie. Ludzie obdarzają ich zaufaniem, sądząc że na wiedzy takiego analityka można polegać „jak na Zawiszy”. Takie założenie teoretycznie jest słuszne, no bo na kim opierać się przy sprzedaży/kupnie nieruchomości, jeśli nie na ekspertach? W praktyce wielu doradców rzeczywiście posiada odpowiednie kwalifikacje do tego, żeby przeprowadzić nas przez zawiłości związane z transakcjami na rynku nieruchomości. Zawsze trzeba jednak pamiętać, że najlepszym doradcą jest nasz własny zdrowy rozsądek. Jeśli komuś go brakuje (i zdaje sobie z tego sprawę), to powinien poszukać w swoim otoczeniu życzliwej osoby, która chłodnym okiem oceni nasz plan. W przeciwnym wypadku materiał na „Sprawę dla reportera” gotowy ;-).

Do napisanie tego posta skłoniła mnie znaleziona w prasie codziennej wypowiedź pewnego analityka. Długo zastanawiałem się czy podać tu jego nazwisko. W końcu zdecydowałem się tego nie robić ze względu na to, że moją intencją nie jest piętnowanie osób, ale idei. Zresztą każdy, kto śledził przez ostatni miesiąc główne dzienniki, bez trudu odnajdzie wywiad, w którym analityk ten, na pytanie dziennikarki:


To co powinna zrobić osoba, która ma kredyt we franku szwajcarskim i nie radzi sobie z jego spłatą, a nie może sprzedać mieszkania, ze względu na wysoki obecnie kurs tej waluty?

odpowiedział:

Osoba taka mogłaby pomyśleć o zakupie drugiego mieszkania za kredyt w złotówkach z niższą ratą, którą byłaby w stanie spłacać. A mieszkanie zadłużone we frankach taka osoba mogłaby wynająć. W ten sposób kredyt we frankach spłacałby się sam, a osoba ta musiałaby tylko regulować raty kredytu złotówkowego za drugie mieszkanie.      

Przyznacie, że obok takiej wypowiedzi nie można przejść obojętnie. Analityk ten, osobie nie radzącej sobie ze spłatą kredytu proponuje… wzięcie kolejnego kredytu, czyli rozpoczęcie klasycznej spirali zadłużenia, do tej pory kojarzonej raczej z kredytami konsumpcyjnymi. Widać w hipotecznych też się da ;-).

Niestety dziennikarka nie wykazała się czujnością rewolucyjną i nie zapytała, który bank, osobie z trudem spłacającej raty kredytu frankowego, udzieli kolejnego kredytu. Nie dociekała też, co się stanie w sytuacji, gdy najemca mieszkania zadłużonego we frankach się nie znajdzie albo nie będzie płacił czynszu. Nie poznaliśmy więc rozwinięcia tego wspaniałego planu. Może i lepiej. Moglibyśmy się np. wtedy dowiedzieć, że należy w takim przypadku wziąć jeszcze jeden kredyt ;-). Na trzecie mieszkanie. Może tym razem w euro?

2 komentarze:

  1. Każdy podejmuje decyzje za które później musi odpowiadać.
    Oczywiście "wilczą podpowiedź" należy ocenić negatywnie chociaż dla nas wynajmujących lepiej aby mieszkań na wynajem było jak najwięcej bo ceny takich mieszkań będą jeszcze bardziej spadały...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację - każdy odpowiada za swoje czyny. Ktoś kto nazywa siebie analitykiem lub doradcą i wypowiada się w popularnych mediach powinien jednak uważać co mówi, bo ktoś zagubiony może dać się podpuścić. Tak przecież było z kredytami frankowymi.
    Pozdrawiam CS

    OdpowiedzUsuń