środa, 9 lipca 2014

BAŃKA CENOWA NA RYNKU MIESZKANIOWYM… lub tylko w niektórych umysłach

„Widmo krąży po Polsce – widmo niskich cen mieszkań. Wszystkie potęgi starej Polski połączyły się w świętej nagonce przeciw temu widmu: Wielgo i Błaszczak, Gawrońska i Turek, banksterscy radykałowie i deweloperscy policjanci”.
 
Zaczął oczywiście nasz ulubiony „madrytczyk” Marek W.(ielgo). Już 16 czerwca zamieścił na łamach „Gazety W.” (str. 22) artykuł o cenach mieszkań, którego złowieszczy tytuł (umieszczony tuż nad zdjęciem z jakiejś budowy) brzmiał:
„STRACH PRZED CENOWĄ BAŃKĄ”
Gdy to tylko zobaczyłem zbladłem, zacząłem szybciej i płycej oddychać, wrócił mój nerwowy tik i o mało nie straciłem przytomności. Wszystko przez traumę z mojego chorowitego dzieciństwa, w którym strach przed bańkami stawianymi z zamiłowaniem przez moją mamę zmniejszał się nieco tylko w lecie, narastając później wraz ze spadkiem temperatury i osiągając maksymalny pułap w okolicach stycznia. ;) Rozumiecie więc, że gdy na początku lata zobaczyłem w jednym zdaniu słowa: „strach” i „bańką” koszmar powrócił. ;) Na szczęście w porę odnalazłem właściwy przycisk:


 
i zdenerwowanie ustąpiło miejsca zdrowej ekscytacji, która zwiększyła się jeszcze gdy przeczytałem pierwszą część leadu*:
 
„CENY NIERUCHOMOŚCI ZNÓW ZACZYNAJĄ WZBUDZAĆ EMOCJE”
Marek jak zwykle zaczyna z grubej rury: w tytule straszy, w leadzie wzbudza emocje ;) Przyznajcie się bez bicia – gdy przeglądacie gazety to lecicie po tytułach, a gdy on przyciągnie Waszą uwagę czytacie lead i… najczęściej na tym poprzestajecie. Nie ma się czego wstydzić – sam tak robię ;) Kto dzisiaj ma czas na czytanie dłuuugich artykułów? Dziennikarze i wydawcy o tym wiedzą i wykorzystują bez skrupułów.
Zwykły czytacz gazet po przetrawieniu tytułu i pierwszego zdania leadu artykułu Marka koduje sobie komunikat: ZA CHWILĘ ZNÓW BĘDZIE DROŻEJ! Ten komunikat zostaje utrwalony przez drugą, także pogrubioną część leadu, w której Marek stawia pozornie niewinne pytanie:
NP. MIESZKANIA – CZY WCIĄŻ TANIEJĄ, CZY JUŻ ZACZĘŁY DROŻEĆ?
W tym momencie nieuważny czytelnik został już ugotowany. No bo skoro znany dziennikarz z poważnej (?) gazety boi się bańki cenowej i sam nie wie czy mieszkania przypadkiem JUŻ nie zaczęły drożeć to znaczy, że jest to ostatni moment na zakup. A ponieważ, jak już ustaliliśmy, taki czytelnik poprzestaje na tytule i leadzie – to komunikat o drożejących mieszkaniach zostaje mu w głowie i gdy tylko wróci do domu to dzieli się tą „radosną” nowiną z żoną/mężem i razem wciskają guzik z napisem:

A szkoda, że nie czyta treści, bo Marek w artykule skupia się praktycznie tylko na argumentach za spadkiem cen: trudno dostępny kredyt, bezrobocie, ubóstwo, katastrofalna demografia, wzrost liczby inwestycji deweloperskich. Swoją analizę kończy stwierdzeniem:
jak przyznają w Lion’s Banku (czyli Bartek Turek;)) – nawet dwa mieszkania na trzy są tańsze niż rynkowa średnia. Najbardziej widać to w Warszawie i Krakowie. Ponadto w każdym mieście są rejony mniej lub bardziej atrakcyjne z punktu widzenia potencjalnych nabywców. Dlatego może się okazać, że w jednych dzielnicach ceny zaczną powolutku rosnąć, zaś w innych jeszcze długo będzie się utrzymywał trend spadkowy
Jak widzimy treść artykułu ma się nijak do jego tytułu, w którym czytelnicy straszeni są bańką cenową. No, ale żeby się tego dowiedzieć trzeba przeczytać cały artykuł, a nie tylko tytuł i lead.
Zostawmy na chwilę Marka, bo dziewczyny z „Rzeczpospolitej” też dały czadu ;)
I tak Aneta Gawrońska w komentarzu dnia – „Do mieszkaniowej hossy daleko” („Rz” z 3.07.2014 r., str. B2) daje popis prawdziwej dziennikarskiej schizofrenii. Zaraz po tym jak w tytule ogłasza, że „hossa daleko” pisze:
„Koniec spadków cen nieruchomości potwierdzają kolejne analizy. Słychać nawet głosy, że kto nie kupił mieszkania do tej pory, ten przegapił okazję, bo rynek się podniósł z kryzysu. A najlepiej kupować, gdy leje się krew…”
Gdzie ona widziała tę krew to ja nie wiem. W dalszej części Aneta wypisuje jeszcze trochę głupot, których nie będę Wam przytaczał, bo szkoda Waszego czasu, po czym kończy w ten sposób:
„Trudno więc mówić o boomie na rynku nieruchomości. Wciąż jesteśmy na to za biedni”.
Z jej wypowiedzi wynika więc, że: choć do hossy daleko, to rynek się podniósł, mimo że leje się krew to kto nie kupił przegrał życie, choć boomu na rynku nie ma. ;););)
Czasami brakuje kamieni… Nie wiem co oni tam w Rzepie palą, ale ja trochę tego chcę ;););)
Rozterki Marka Wielgi i rozdwojenie jaźni Anety Gawrońskiej to nie są przypadłości, na które cierpiałaby Grażyna Błaszczak. Ogłasza ona bowiem jednoznacznie i bez żadnych wątpliwości, że:
„Taniej już było. Ceny mieszkań idą w górę” („Rz” z 3.07.2014 r., str. B1)
Publikuje ona taki wykres za portalem nieruchomości Domy.pl (do maja, ja znalazłem tylko do kwietnia, ale w maju jego wartość była praktycznie identyczna):


 i podpisuje go tak:
„PO ZNACZĄCYCH SPADKACH, CENY MIESZKAŃ POSZŁY W GÓRĘ”
No normalnie wystrzeliły w kosmos! ;) Dam Wam czas żebyście się wyśmiali, a sam pójdę poszukać tych kamieni… ;););)
Grażyna pisze dalej tak:
„Także z Indeksu Cen Mieszkań serwisu nieruchomości Domy.pl (który bada stawki ofertowe na rynku wtórnym z kilku portali) wynika, że wartość wskaźnika cen jest dziś wyższa niż rok temu”
Wykres, na który powołuje się autorka wygląda tak (też do kwietnia):


Grażynka zdaje się zupełnie ignorować widoczną linię trendu i powołując się na jednego z analityków stwierdza, że „najtaniej było latem ubiegłego roku”. ;);)
Lecz co to?!?
Czy to ptak?
Czy to samolot?
Nie!!!
To Marek Wielgo!!!
Wchodzę sobie na blog Marka a tam takie coś:


Normalnie mnie zamurowało. Toż bym się prędzej śmierci spodziewał, niż tego, że Marek wejdzie w buty Credit Slayera i zacznie krytykować naganiaczy, w tym swoją koleżankę po fachu z konkurencyjnej gazety ;););)    
Jednak Marek w jednym z komentarzy pod swoim postem pisze:
„Proszę zwrócić uwagę, że tytuł tekstu w "Rz" wypaczył przekaz raportu Emmersona, który jest dość stonowany”
Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli ;););) Marek już zapomniał, że w swoim artykule w tytule i leadzie też straszył wzrostem cen, a w dalszej części się z tego rakiem wycofywał ;););) Chociaż w tym przypadku tytuł kotła należy się jednak Grażynie. Garnkiem jest więc Marek ;););)
 
 
 
Zacząłem Marksem to i nim skończę:
"Naganiacze wszystkich krajów, łączcie się!"
 
Dzięki za przeczytanie.
 
*Lead [wym. li:d] – pierwszy akapit artykułu, zwłaszcza w prasie, następujący bezpośrednio po tytule (lub podtytule, w przypadku długich artykułów), wprowadzający w zagadnienie, podający w skrócie najistotniejsze informacje, a często także i konkluzje. Lead ma za zadanie przyciągnąć uwagę czytelnika i skłonić go do przeczytania całego artykułu. Musi zatem być krótki (nie dłuższy niż trzy zdania, lub 4-5 wierszy w wąskiej kolumnie lub szpalcie), spójny i zwarty. Treścią i użytym słownictwem powinien nawiązywać do korpusu artykułu (za: Wikipedia).