piątek, 28 czerwca 2013

W KALENDARZU CZERWIEC, A W MAJU ZASTÓJ.

Dobra, każdy czytelnik tego bloga, który wszedł na niego w czerwcu, ma prawo kopnąć mnie w cztery litery za lenistwo. Wirtualnie oczywiście ;-). Niestety nawał obowiązków nie pozwala pouzewnętrzniać się (tak, sam wymyśliłem to słowo;-)) tak jakby się chciało ;-). Pomysłów sporo, czasu mało, sami wiecie jak to jest.
Większość z Was nie ma pewnie czasu, żeby regularnie czytać gazety i czasopisma. Ja właściwie też nie, ale czego się nie robi dla Czytelników ;-). Dzisiaj zaprezentuję Wam więc kilka ciekawych (przynajmniej dla mnie;-)) artykułów mieszczących się w tematyce bloga.
Zaczynamy od artykułu „Wtórny rynek mieszkań znów w zapaści” („DGP”, 20.05.2013 r.). Autorka przytoczyła tam znane Wam pewnie z innych blogów (lub strony GPW) dane dotyczące wyników finansowych pośredników w handlu nieruchomościami, zwanymi przeze mnie dla uproszczenia naganiaczami ;-) Home Broker zaliczył w I kwartale 34% spadek przychodów, a jego (właściwie jej, bo to spółka) wynik netto pogorszył się o 73%, co zapowiada redukowanie kosztów w najbliższym czasie. Ciekawe czy Bartek poleci? ;-)
W AD Drągowski przychody z pośrednictwa spadły w  I kwartale też o 34% (zadziwiająca zbieżność ;-)).
Najciekawszy cytat z tego artykułu: „Na niewielką liczbę transakcji na początku  roku i całkowity zastój na rynku w maju wskazuje m.in. Ewa Słoma z poznańskiej firmy Inny Dom Nieruchomości” To bardzo ciekawa informacja, bo taki zastój sygnalizuje moim zdaniem, że sprzedający ocierają się o „próg bólu” jeśli chodzi o cenę za jaką są skłonni sprzedać swoją nieruchomość. Niestety dla nich (i stety dla kupujących) ten próg najprawdopodobniej zostanie niedługo przełamany, a następny będzie już na poziomie równowagi, czyli tam gdzie powinien być ;-).
W artykule „Mieszkania jeszcze tańsze” („Rz”, 17.05.2013 r.) autorka zapowiada spadki cen nieruchomości do 2014 r. Pisze też jednak, że „Optymiści mówią o ożywieniu dopiero w 2015 r.”. Niestety nie bardzo wiadomo dlaczego to ożywienie nastąpi właśnie wtedy i jakie będą jego przesłanki – w artykule nie ma o tym ani słowa ;-). Nie wymieniono też z nazwiska tych „optymistów”, więc trudno polemizować z tą tezą. Wygląda na to, że jest to zwykłe „chciejstwo”, ewentualnie wróżenie z fusów. W dalszej części artykułu wypowiadają się oczywiście deweloperzy, którzy solidarnie i solennie zapowiadają, że taniej już nie będzie;-). No cóż, pażywiom, uwidim ;-).
A na koniec wieści z wielkiego świata. A konkretnie to z Hiszpanii, gdzie jak pewnie pamiętacie, udało się napompować całkiem ładną bańkę na nieruchomościach. Bańka pękła, kredyty zostały. Artykuł „Mortgaged to the hilt (Zadłużeni po uszy)” („The Economist”, 17/2013) podaje ciekawe dane.  Około 8% hiszpańskich hipoteciarzy jest obecnie bezrobotna, a w zeszłym roku mieszkania 80 rodzin dziennie były przejmowane przez banki. Wielu kredytobiorców spłaca kredyty za domy, których już nie posiadają. Pomysłowi Hiszpanie zebrali więc 1,4 mln podpisów pod petycją domagającą się ustanowienia w ich kraju prawa na wzór USA, gdzie oddając bankowi klucze pozbywasz się też długu. Oczywiście prawo to miałoby działać wstecz ;-). W tym miejscu veto postawiły, rzecz jasna, banki, dla których byłby to gwóźdź do trumny. Jak wynika z artykułu, w Hiszpanii jest obecnie 600 tys. nowych domów i mieszkań, które nie mogą znaleźć nabywców. Niektóre rządy regionalne (np. Andaluzja czy Katalonia) planują obłożyć specjalnym podatkiem przejęte przez banki puste mieszkania, choć padają też pomysły wynajęcia ich od banków i podnajęcia potrzebującym ;-). Jak widzicie na Półwyspie Iberyjskim też dzieje się ciekawie, szkoda, że moja znajomość hiszpańskiego zatrzymała się na etapie „Esmeraldy” i „Zbuntowanego anioła” ;-).       
Dzięki za przeczytanie.