poniedziałek, 27 października 2014

FRANKOWICZE! PRZEWALUTUJCIE SWOJE KREDYTY!

Myślicie pewnie, że zwariowałem, wzywając do zamiany kredytu we frankach na złotówkowy. Zanim jednak oplujecie ze złości monitor i wyrzucicie Credit Slayera ze swojej listy ulubionych blogów ;), wiedzcie, że nie wpadłem na ten pomysł sam! Co to, to nie! ;)

Podpowiedział mi to sam... Marek Belka. Ten sam, który jeszcze niedawno przy "ośmiorniczkach" rozstawiał chłopaków Tuska po kątach.;) Jadę sobie w sobotę autkiem, słucham radia, a tu wywiad z samym profesorem! Wziąłem więc głośniej (jak mawiał mój dziadek), no i słucham. Początkowo Belka użalał się nad beznadziejnie niskimi zarobkami w Polsce, potem stwierdził, że:
"(...) gospodarka europejska bardzo wolno rośnie. Perspektywy przyspieszenia tego wzrostu są dosyć mizerne, niewyraźne, a gospodarka europejska musi urosnąć, żeby "wyrosnąć" z tej ogromnej góry długów, które nad nią wiszą. A po drugie nie za bardzo, szczerze mówiąc, wiemy, co mamy robić. Polityka pieniężna już właściwie jest przy ścianie."
Innymi słowy: wicie, rozumicie towarzysze, ten tego..., no że tak powiem... jest taka sytuacja, żeśmy narobili fury długów, jak stąd do Pekinu, to znaczy ONI narobili, bo my się tylko patrzyliśmy, ale ONYCH już nie ma, bo pobrali sowite bonusy i opalają się na Barbadosie, a długi zostały. No i wicie, my tu teraz nie za bardzo wiemy, jak je spłacić, tak żeby obeszło się bez wojny. 

Nie wiem jak Wam, ale mi na takie dictum prezesa banku centralnego cywilizowanego (?) państwa otwiera się w kieszeni scyzoryk, i to szwajcarski. ;) Bo Belka w rozmowie nawiązuje również do kwestii "kredytów frankowych":

K.Z.: A jeśli by ten złoty niebezpiecznie się osłabił, tak że kredyty frankowe byłyby niespłacane? Może trzeba zrobić z tym porządek na wzór tak jak zrobił to Viktor Orban na Węgrzech? 
M.B. To, co zrobił Viktor Orban na Węgrzech na pewno by polskiej gospodarce nie pomogło. Nie widzimy problemów jak na razie w tym, żeby te kredyty były niespłacane. Ja w ogóle zresztą zawsze przestrzegałem przed braniem takich kredytów i wie pan dobrze, że i bankom palcem groziłem w tym zakresie. Rozmawiałem zresztą z ludźmi z banków komercyjnych i jestem pewien, że oni wiedzą, że to jest problem i próbują w ramach różnych procedur, które są do dyspozycji dla nich np. rozmawiać z klientami, żeby przewalutowali na złote. No ale ludzie płacący czy spłacający kredyty frankowe w dalszym ciągu miesięczną ratę płacą niższą niż raty złotowe. Chociaż to się może troszeczkę spłaszczy w tej chwili, no bo przecież pracujemy nad tymi stopami procentowymi, które są jednak dzisiaj znacząco niższe.
Fiu, fiu! Koledzy pana Belki z banków prywatnych namawiają więc Polaków zadłużonych we franku na przewalutowanie ich kredytów - to ma być rozwiązanie problemu. Można chyba powiedzieć, że byłoby to ostateczne rozwiązanie (Endlösung), bo po przewalutowaniu na złote dług zamiast być niższy, wzrósłby niebotycznie. I taki by został, ponieważ ewentualne późniejsze osłabienie się franka nie miałoby już znaczenia - przecież kredyt byłby już złotówkowy! Podeprę się tu wyliczeniami ludzi z Comperii, bo mi się nie chce liczyć:
"Przykładowo, kredyt we frankach zaciągany w styczniu 2008 r. wypłacany był po kursie 2,12 zł. To oznacza, że te 300 tys. zł 30-letniego kredytu było równe 141 500 zł kredytu we frankach. Do dziś spłaconych zostało ok. 21 tys. franków. Obecnie do oddania jest więc ok. 120 tys. franków. Niestety, po przeliczeniu tej kwoty na złote po obecnym kursie (3,56 zł za franka), otrzymujemy zadłużenie na poziomie ponad 428 tys. zł. To kwota o ponad 40 proc. wyższa niż pożyczona ponad 5,5 roku temu, i to pomimo solidnej spłaty rat przez cały ten czas. W wielu przypadkach ta kwota bardzo znacząco przewyższa także wartość nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu. Ba, mówimy o wartościach dla kredytu zaciągniętego w styczniu 2008 r., ale dla zobowiązania z sierpnia tego samego roku (czyli właśnie gdy na kredyty frankowe był największy boom), zadłużenie przeliczone na złote to niemal 480 tys. zł!" (za: Comperia.pl)
Kosmos, co?
No dobra, ale czemu prywatne banki miałyby namawiać kredytobiorców do tak niekorzystnej transakcji jaką byłoby przewalutowanie?

Są dwie możliwe odpowiedzi:

Odpowiedź nr 1: Belka bredzi i nikt nikogo nie namawia do przewalutowania.
To najbardziej prawdopodobna wersja. I to nie tylko dlatego, że kredyty frankowe na razie spłacają się zupełnie przyzwoicie - opóźnienia nie przekraczają kilku procent. Przecież nikt kto ma choć trochę oleju w głowie nie przewalutuje kredytu w tak kiepskim momencie, raczej zagra va banque i będzie liczył na spadek kursu franka. Z drugiej strony, zarządzający bankami mogą sobie myśleć, że skoro znaleźli setki tysięcy chętnych na wzięcie 30-letniego chomąta na szyję i to w walucie, w której nie zarabiają, i która wtedy notowała dołek, to teraz nie będzie problemu z namówieniem ich na przewalutowanie, czyli spłacanie tego samego kredytu od nowa, tyle że 1,5 razy większego. ;););) Wydaje mi się jednak, że przez ostatnie lata kredytobiorcy trochę zmądrzeli i taki numer nie przejdzie. Wydaje mi się...;););)

Odpowiedź nr 2: Banksterzy wiedzą coś, czego motłoch (w tym ja;)) nie wie. 
No tutaj to ocieramy się trochę o teorie spiskowe, ale co tam. Banksterzy mogą na przykład przewidywać, że planowane na 30 listopada br. szwajcarskie referendum ws. ściągnięcia z powrotem do kraju rezerw złota z zagranicy i obowiązku pokrycia w kruszcu 20 proc. aktywów banku zakończy się sukcesem inicjatorów, co musi oznaczać wzrost wartości franka. Szczególnie, że wielu ekonomistów uważa, że w takim przypadku SNB (szwajcarski bank centralny) przestałby bronić kursu franka, a wtedy frank po 5 złotych i więcej to kwestia tygodni. Powiedzmy jednak, że taki scenariusz to na razie science fiction. Na razie... ;););)
Bankierzy mogą też obawiać się dojścia do władzy Jarka z jego ekipą, znanych z wielkiej admiracji dla Victora Orbana, który kredyty walutowe na Węgrzech po prostu... przewalutował po urzędowo wyznaczonym kursie i już! ;);) 
Należy też wziąć pod uwagę ryzyko podniesienia stóp procentowych przez SNB, który w ten sposób chciałby walczyć z bańką na szwajcarskim rynku nieruchomości, co wczoraj zostało fajnie opisane tu:

Podniesienie szwajcarskich stóp procentowych, w teorii, powinno również doprowadzić do aprecjacji kursu franka, a taka kombinacja mogłaby szybko powalić "frankowiczów" szczególnie tych z Ltv w okolicach 100%. Coś mi mówi, że wtedy jakiś polski Orban szybko by się znalazł. ;)

Jak będzie? Pażywiom, uwidim jak mówią na Krymie ;);)

Dzięki za przeczytanie.  
   

11 komentarzy:

  1. Eh - dobrze być bankiem, ubierasz klientów w kredyty gdy waluta jest (przesadnie) mocna a jak się robi gorąco i może tak być, że będziesz mieć full nieruchomości z BTE (które nie pokryją kredytu a i reszta majątku klienta nie starczy) to wtedy bierzesz i przebierasz delikwentów w walutę bezpieczną (czyli taką w której zarabiają).

    "Nie chce Pan/Pani przewalutować? No to poprosimy spłatę całości w ciągu 30 dni.
    Nie możemy? A to popatrzmy do umowy o tutaj dokładnie..."

    Dobrze być bankiem a jeszcze lepiej - centralnym:)

    Oszron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewalutowanie kredytu we frankach CHF - Pozew

      PRZYSTĄP DO ZAŁOŻENIA POZWU GRUPOWEGO W SPRAWIE KREDYTÓW WE FRANKACH I ZMNIEJSZ SWOJE ZOBOWIĄZANIE

      Celem pozwu jest ustalenie zakresu nieważności umowy kredytowej. Niezależnie, czy mamy do czynienia z kredytami indeksowanymi czy denominowanymi, zarzuty sprowadzają się do podobnych twierdzeń.

      Pozew dotyczy uznania za nieważne i nieobowiązujące, zapisy dotyczące przeliczania udzielanych kwot kredytu, tj. stosowanie przez banki kursu kupna a spłacania rat kredytu według kursu sprzedaży. Warunki przeliczenia nie zostały określone w umowach, a zgodnie z obowiązującym prawem, kredytodawca zobowiązany jest podać wszystkie koszty kredytu wynikające z zawartej umowy. Banki swobodnie oraz z własnym uznaniem, ustalały spready walutowe (różnica między kursem kupna a kursem sprzedaży), które bezpośrednio stanowią ukryty koszt dla Klienta (Rejestr Klauzul Niedozwolonych Prezesa UOKiK poz. 5743).

      Realnym i najbardziej prawdopodobnym skutkiem powództwa, będzie uznanie samej klauzuli przeliczeniowej za nieważną, niewiążącą strony umowy w myśl art. 385 §1 ustawy kodeks cywilny. DYREKTYWA RADY 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, ustanawia że Państwo oraz prawo ustalone co do dyrektywy ma ostro przestrzegać stosowania jej treści.

      Jakiekolwiek zmiany cen, w trakcie trwania zobowiązania czy niedoinformowanie o wszystkich kosztach jak również swobodne kształtowanie roli stron, są uznane za nieuczciwe oraz zabronione praktyki. Państwo ma obowiązek dostosować strukturę organizacyjną tj. powołać odpowiedni urząd administracyjny, który będzie kontrolował na bieżąco zawierane umowy oraz nie może dopuszczać do stosowania takich praktyk.

      Klauzula przeliczeniowa, może zostać uznana za niedozwoloną, ponieważ według w/w dyrektywy, każdy zapis na który Konsument nie miał i nie mógł mieć wpływu, jest uznawany za niewiążący.
      Ostatni wyrok SN z dnia 14 maja 2015r. otworzył drogę na zupełnie nowe podejście do całości sprawy. Ponieważ wedle uzasadnienia, klauzula abuzywna, może być niedozwolona w części.

      Docelowe zmiany w umowie kredytowej:

      • Uznanie kredytu za kredyt udzielony w PLN z wartością początkową, tj. taką wartością, która faktycznie została wypłacona.
      • W pozostałej części, kredyt nie zmienia swoich postanowień, co oznacza, że Klienci pozostają z kredytem w walucie PLN, oprocentowanym zgodnie z pierwotnymi zapisami w umowie, czyli marża + LIBOR.
      Oczekiwany efekt:
      • Obniżenie salda kredytu do realnej wartości zaciągniętego zobowiązania w PLN.
      • Pomniejszenie salda kredytu o dotychczas nadpłacone raty.
      • Dodatkowe zmniejszenie salda kredytu o różnice kursowe naliczone od początku trwania kredytu.
      • Znaczne obniżenie raty kredytu.
      • Brak wpływu wahania kursów walutowych na wysokość rat kredytu do końca jego trwania.
      Do pozwu mogą również przystąpić osoby, które już spłaciły swoje zobowiązania wobec Banku, z zastrzeżeniem terminu 10 lat od momentu spłaty kredytu.
      W podobnych sprawach, Sądy wydał następujące orzeczenia:
      • Sąd Apelacyjny w Warszawie z dnia 21 października 2011r. sygn. akt VI ACa 420/11.
      • Sąd Okręgowy w Warszawie - Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów sygn. akt XVII AmC 1531/09.

      Po otrzymaniu prawomocnego wyroku sądu, ustalającego że dany zapis dotyczący klauzuli przeliczeniowej jest niedozwolony, Klient musi wystąpić w powództwie indywidualnym do Sądu Rejonowego o odpowiednie rozliczenie się z Bankiem.

      Poniżej znajduje się formularz kontaktowy jeśli są Państwo zainteresowani dołączeniem do pozwu: Efektem będzie przewalutowanie Państwa kredytu na złotówki. Kredyt może być już nawet spłacony bądź mogą być przeterminowania.:

      Link do wniosku:

      http://www.szukamgotowki.pl/formularz/view.php?id=24178

      Usuń
  2. Może mój komentarz nie jest związany z powyższym artykułem ale dotyczy zagadnień związanych z Nieruchomościami którymi zajmuje się bardzo dobrze (bezstronnie) ten sympatyczny Autor!
    Czy pamiętacie jak w 2006 roku hiszpański inwestor kupił po zaciętej licytacji 5 ha gruntu za kosmiczną, wylicytowaną cenę - 371 mln. zł. po sklepie Billa i zajezdni MZK (ul. Chełmska w W-wie). Miały tam powstać mieszkania w 2010r.- tak informują banery na ogrodzeniu.I co, wczoraj zobaczyłem ogłoszenie na OLX.pl o sprzedaży tej ponad 5-cio hektarowej działki za .... 10 mln. zł.( pewnie można się jeszcze potargować!). Wynika, że ci co przegrali tamten przetarg mogą się teraz cieszyć!!! Jednak na nieruchomościach można też stracić - i to sporo! Pozdr. Ryba

    CHEŁMSKA 5 hektarów Warszawa, działka budowlana, inwestycyjna

    OdpowiedzUsuń
  3. No faktycznie jest takie ogłoszenie, ale to jakiś humbug bo 200 zł w tym rejonie jest niemożliwe, zresztą takie działki na OLX? To raczej ciekawostka przyrodnicza ;);) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorry, dzwoniłem do Sprzedawcy powiedział, że to błąd portalu chce jednak ok. 250 mln zł! Wątpię aby tyle dostał!
    Pozdr. Ryba

    OdpowiedzUsuń
  5. Od pewnego czasu nurtuje mnie jedna kwestia w sprawie kredytów we frankach (obcych walutach).
    Czy banki w Polsce (i wielu innych krajach) pożyczały franki ? Czy też jest tak, że banki pożyczały złotówki, a jedynie kredyt jest rozliczany we franku. No bo tych kredytów było bardzo dużo i rodzi się pytanie skąd Polskie banki wzięły franki? Raczej nie z lokat, od NBP można pożyczyć tylko złotówki, czy bank centralny Szwajcarii pożyczał polskim bankom te pieniądze ? Czy też banki szwajcarskie to robiły, ale czy byłyby one skłonne bankom innych krajów pożyczać tak ogromne sumy?
    Mi się nasuwa taka myśl, że banki wcale nie pożyczały nigdy franków, a jedynie rozliczenie jest we frankach, co by znaczyło, że bankierzy od początku wiedzieli jak to się skończy, gdyż godzili się na niższe odsetki, wiedząc że zarobią dzięki zmianie kursu. Jednocześnie zmiana kursu w drugą stronę doprowadziłaby ich do bankructwa. To by też tłumaczyło dlaczego teraz nie ma kredytów we frankach (bankierzy nie mają pewności co do zmiany kursu lub wiedzą że frank się osłabi, lub zostanie na obecnym poziomie).

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest już oczywiste, że te kredyty '' frankowe'' były w zasadzie złotówkowe, lecz indeksowane tylko o przelicznik kursowy kupna CHF z dnia uruchomienia kredytu w/g własnej tabeli kursowej banku, natomiast spłata następuje w/g tych umów z zawartą klauzulą abuzywną niedozwoloną prawem już po kursie sprzedaży z dnia spłaty danej raty, i to jest spread walutowy który można podważyć spokojnie w sądzie, ponieważ banki z tego tytułu bezprawnie powiększały sobie dodatkowo swój zysk ok, 70% ektra, celowo nie informując kredytobiorców właściwie w/g obowiązującego szczegółowego wzorca wynikającego bezpośrednio z Dyrektywy UE i to jest ten z góry wkalkulowany przekręt. Na szczęście klauzule indeksacyjne można pozważyć w sądzie, tak jak to już zrobili np, frankowicze z Węgier, a dodatkowo solidarny wobec obywateli premier Orban zadbał o interes oszukanych frankowiczów i wprowadził odpowiednią ustawę , na podstawie której banki mają obowiązek zwrócić frankowiczom nadpłatę uzyskaną bezprawnie ze spreadu. To samo powinni dopominać się agresywnie oszukani frankowicze w Polsce od obecnej Pani Premier Ewy Kopacz, której przecież jak to często podkreśla bardzo zależy na odbudowaniu zaufania społecznego, a więc do działa nie należy biadolić tylko pisać apele i wnioski interwencyjne do kancelarii premiera o braku należytej ochrony polskich obywateli wobec instytucji finansowych w związku z oszukańczą akcją banków w Polsce przy udzielaniu kredytów indeksowanych w CHF i domagania się niezwłocznego wprowadzenia odpowiedniej ustawy na wzór Węgier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wot biedaczki. kazali im te umowy na 30 lat bez czytania podpisywac :)
      jeszcze obiecywali nizsze raty... a tu taki zonk..
      polaczek chcial byc cwaniakiem, a wydymali go bez mydla i teraz szuka ratunku :)

      Usuń
    2. Bardzo Cie to cieszy prawda?

      Usuń
  7. Co ma wspólnego bycie cwaniaczkiem z braniem kredytu w frankach Jasiu z malinowej górki, pewnie siedzisz kantem na garnuszku mamy a o kredycie masz tyle pojecia co Ci kolega z sasiedniej kasy w biedronce powiedzial:)

    OdpowiedzUsuń
  8. udzielanie "kredytu w obcej walucie" miało znamiona czynu karalnego gdyż wartość zobowiązania uzależniona jest od spekulacji walutowej (głównym graczem w spekulacji walutami są same banki!!!). W umowach jest napisane o zależności wobec KURSU waluty a nie WARTOŚCI. Jak wiadomo spekulacje finansowe na całym świecie są zabronione. Nie jeden "gracz" trafił za kratki.

    OdpowiedzUsuń