czwartek, 1 maja 2014

MAJÓWKA W WIELKIEJ BRYTANII

Kończąc ostatnio cykl o polskim rynku wtórnym, przywołałem w pewnym momencie ceny nieruchomości w Wielkiej Brytanii i Niemczech, w których to krajach ceny ostatnio generalnie rosły. Czyli dokładnie na odwrót niż u nas. W ramach majówkowego wyluzowania postanowiłem troszkę pogłębić temat, który dla polskiego Czytelnika jest raczej egzotyczny.

The Economist przygotował na swojej stronie fajne interaktywne narzędzie, dzięki któremu możemy prześledzić jak zmieniała się wartość nieruchomości na przestrzeni lat w poszczególnych częściach Zjednoczonego Królestwa. 
Wybrałem dla Was okres od połowy 1994 r. do dziś dla Wielkiej Brytanii jako całości, dla Londynu i dla Irlandii Północnej:





























Jak widać, ceny rosną tam nieprzerwanie od 20 lat (po wcześniejszej stabilizacji w pierwszej połowie lat 90.). Czy ceny mogą jednak nie rosnąć, gdy do kraju rok w rok zjeżdżają setki tysięcy imigrantów? Imigracja netto na wyspy brytyjskie na wykresie poniżej:


A teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że do Polski co roku przybywa tyle osób (netto)... ;) Ceny już dawno byśmy mieli jak w Madrycie ;). Prawo popytu i podaży działa tu niezawodnie.

Ciekawostką jest natomiast przypadek Irlandii Północnej. Tam ceny wzrosły dużo bardziej niż w pozostałych częściach UK. Dlaczego?

Andrew Verity z BBC pisze tak:
"Ludzie w Irlandii Północnej obserwowali w osłupieniu jak spekulanci zza południowej granicy (czyli z Irlandii - CS) napędzani przez ich własną bańkę na nieruchomościach zalewali pieniędzmi rynek, kupując domy nie po to by w nich mieszkać czy wynająć, ale po to by spekulować - czekając przez parę miesięcy aż ceny wzrosną tak, żeby mogli je sprzedać i zgarnąć zysk". 

Andrew zwraca ponadto uwagę, że do bańki mogło się też przyczynić ustabilizowanie sytuacji politycznej w Ulsterze w okolicach roku 2005.   

Wszystko to prawda. Spekulacja dla banków irlandzkich, a właściwie dla irlandzkich podatników skończyła się nieprzyjemnie. Bail-out kosztował dziesiątki miliardów euro. Ogłoszenie w 2005 roku przez IRA końca walki zbrojnej też na pewno pomogło rynkowi nieruchomości. Ale Andrew zapomniał wspomnieć o jeszcze jednym czynniku - demografii:

Jak widać populacja Ulsteru w ciągu 10 lat zwiększyła się o 7% - to tak jakby do Polski przyjechało 2,8 mln ludzi. Spekuła miała więc na czym żerować... Ciekawostka: język polski jest już na drugim miejscu w Irlandii Północnej pod względem liczby użytkowników:  


W 2012 r. w Ulsterze było jeszcze ponad 5000 pustych domów, które pozostały po pęknięciu bańki. Istnieją tam całe osiedla duchów, gdzie pojedynczy ludzie mieszkają wśród niedokończonych domów, bez żadnej infrastruktury, dróg itd. Możecie na ten temat przeczytać np. tutaj. O tym jak mocny był atak kapitału spekulacyjnego świadczy fakt, że ceny w tym regionie przestały gwałtownie maleć dopiero niedawno, mimo że populacja po 2011 r. powoli, ale jednak się zwiększała i obecnie wynosi 1 840 359 osób.   

Kończę te zagraniczne wojaże z nadzieją, że ktoś z Czytelników mieszkający w tamtych rejonach odezwie się w komentarzach i doda coś interesującego. Miłej majówki...

... i dzięki za przeczytanie.













6 komentarzy:

  1. Teraz niech mi ktoś wyjaśni dlaczego w Polsce przy spadającej liczbie ludności (w Irlandii rosła) ceny mieszkań/domów wzrosły podobnie do Irlandii w latach 2005-2008, ale w Polsce ceny utrzymują się nadal na tych wysokich poziomach (w Irlandi ceny znacznie spadły). Ta sytuacja jest jakaś absurdalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, w bolandii zyje po prostu banda idiotow (oczywiscie nie wszyscy, ale wiekszosc) :-)
      wystarczy ze im w tv powiedza ze:
      1) kredyt jest najtanszy w historii (chociaz marza poszla o 1 punkt procentowy w gore... a porownania do krajow zachodniej europy to w ogole nie ma)
      2) "panstwo daje" np. w programach mdm (gdzie wiekszosc kasy zgarnia bank, bo warunki sa mniej korzystne + deweloper, ktory moze nie schodzic z ceny skoro spoleczenstwo doplaca 10-20%)

      i potem taki jeden z drugim kupia mieszkanie na kredyt, a potem w razie problemow cala rodzina sie zrzuca, albo wyjazd za granice.... bo innej mozliwosci raczej nie widze w razie jakichkolwiek problemow (przeprowadzka za praca odpada z oczywistych wzgledow)

      ja tez nie rozumiem jak mozna sie zakredytowac na 30 lat w takim kraju jak bolandia... tragiczna demografia, zarobki bardzo niskie, sluzba zdrowia niemal nie istnieje itp. itd.

      w moim 30tys miasteczku jest 150 mieszkan na sprzedaz + 50 na wynajem.
      ceny uzywanych wyzsze niz nowych w stanie deweloperskim...
      przeciez nawet bez katastru te mieszkania generuja ponad 600zl miesiecznie kosztow (wysokie czynsze w starych blokach z plyty).

      w tym kraju wszystko stoi na glowe :)

      Usuń
  2. Dzieki za ciekawy link, przyda sie jako szybsza wersja przegladania statystyk z ONS.
    Dopiero zaczynam sie interesowac rynkiem brytyjskim i jest on dosc dziwny, bo np. kredyt to albo tylko rata rowna albo czasem tylko splata odsetek. Spodziewalem sie po rozwinietym rynku wiecej opcji. A co do cen to zachowuja sie bardzo lokalnie. Bardziej mnie interesuje Szkocja i tu juz od razu widac roznice miedzy Edynburgiem (drozej) a Glasgow (taniej).
    Do tego jest specyficzne Aberdeen gdzie popyt ze strony 'oil money' spowodowal, ze ceny w ciagu 10 lat wzrosly o ponad 100%. To tez spowodowalo zatwierdzenie planow zbudowania nowego miasta (Chapelton of Elsick), bo przeciez nie kazdy kto mieszka w Aberdeen pracuje na platformie.
    -Inny Anonim

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujacy artykul i komentarze o brytyjskim rynku kredytow.

    http://www.telegraph.co.uk/finance/personalfinance/borrowing/mortgages/10594494/Why-Britons-cant-have-40-year-fixed-rate-mortgages.html

    I nieco humorystyczny kalkulator (wynajac czy kupic)
    http://www.telegraph.co.uk/finance/personalfinance/houseprices/10373797/Should-you-rent-or-buy.html

    Od siebie jeszcze dodam, ze te ich 'getting on the property ladder' czyli wpakowanie sie w kredyt hipoteczny to tradycja i sposob zycia, przynajmniej of lat 80tych, moze nieco wczesniej. Ale jest to dla mlodych pokolen tak oczywiste, ze szeroko otwieraja oczy, gdy ich spytac dlaczego wlasciwie kupuja mieszkania na kredyt.

    Do tego te nowe budownictwo, czyli 'tekturowe' domki i male okna skutecznie zniechecaja do zakupu mieszkania.Czesto budowane ciasno, okno w okno. Nie wiem skad sie ta ciasna zabudowa bierze. Przypuszczam, ze to nie tylko chciwosc deweloperow, ale byc moze chodzi tez o pewne wymogi ktore narzucal wczesniej rzad (30 mieszkan na hektar jako minimum) i przerozne standardy (izolacji, ekologiczne itp.) windujace koszty a wiec i ceny.

    - Inny Anonim

    OdpowiedzUsuń
  4. CS ma chyba wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze czeka na raport za pierwszy kwartal, ktory ma byc w okolicach 28 maja. :) W sumie sam jestem ciekaw jak bardzo spadla sprzedaz kredytow :)

      Usuń