W kontekście przyjętego niedawno przez rząd i skierowanego do Sejmu programu „Mieszkanie dla Młodych” (MdM), chciałbym przypomnieć Wam wykres, który zamieściłem w jednym z poprzednich wpisów. Dotyczy on relacji liczby zawieranych małżeństw i stopy bezrobocia do ceny mieszkań:
Z pewnością zauważyliście, że coś w tym wykresie nie gra. Dlaczego bowiem ceny mieszkań w 2010 r. wzrosły mimo, że liczba małżeństw malała a bezrobocie rosło? Z jakiego powodu niewidzialna ręka rynku nie zadziałała? Próbując to wyjaśnić, postanowiłem dodać do wykresu jeszcze jedną kreskę, która pokazuje limity dopłat w rządowym programie „Rodzina na Swoim” (za BGK):
Rok
|
2004
|
2005
|
2006
|
2007
|
2008
|
2009
|
2010
|
2011
|
2012
|
Bezrobocie %
|
19,0
|
17,6
|
14,8
|
11,2
|
9,5
|
12,1
|
12,4
|
12,5
|
13,4
|
Małżeństwa (tys.)
|
191,8
|
206,9
|
226,2
|
248,7
|
257,7
|
250,8
|
228,3
|
207
|
204
|
Cena m2 w Warszawie (tys. zł)
|
4,3
|
4,8
|
6,2
|
9,1
|
8,5
|
8
|
8,4
|
7,9
|
7,2
|
Limit dopłat w RnS dla Warszawy (tys. zł)
|
6,55
|
6,69
|
7,7
|
9,08
|
9,8
|
6,4
|
Stawiam śmiałą tezę, że szalone podwyższanie w latach 2009-2011 limitu dopłat przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej sprawiło, że nabywcy mieszkań w Warszawie przepłacili minimum 500 zł na metrze. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że banki udzielając kredytów w RnS często stosowały podwyższoną marżę, to już wiadomo dlaczego program ten został przechrzczony przez myślących Polaków na „Bank i Deweloper na Swoim”.
Innymi słowy, państwo udając, że troszczy się o młodych Polaków, dopłaciło bankom i deweloperom kilkaset milionów złotych (być może więcej, ale dokładne wyliczenia są niemożliwe – cały program szacowany jest nawet na 6 mld zł), które nigdy by do nich nie wpłynęły, gdyby nie RnS!
Najciekawsze jest jednak to, że większość rodzin, które wzięły kredyty w RnS jest święcie przekonanych, że rząd im pomógł, a one zrobiły interes życia...
Dzieki za przeczytanie.